Życiorys Antoniego Ferdynanda Tomaszewskiego.

Część I – życiorys napisany przez Antoniego w 1975r. (kronika rodziny Tomaszewskich)

                Urodziłem się dnia 30 kwietnia 1935 r. w rodzinie robotniczej. Lata dzieciństwa spędziłem w domu rodzinnym. W roku 1945 po wyzwoleniu zapisany zostałem do klasy drugiej Szkoły Podstawowej w Sierpcu. Szkołę podstawowa ukończyłem w 1949r. W czasie nauki w szkole podstawowej należałem do ZHP.

                W roku 1949 po złożeniu egzaminu wstępnego kontynuowałem naukę w miejscowym liceum ogólnokształcącym. Będąc w klasie  jedenastej jednocześnie uczęszczałem na Państwowe Kursy Nauczycielskie w Sierpcu. Po ukończeniu liceum i kursu pedagogicznego  w 1953r. otrzymałem nakaz pracy wraz ze skierowaniem w celu objęcia placówki w  Brześćach. Tu pracowałem dwa lata jako p.o. kierownika szkoły. W roku 1954 byłem radnym w Kątach pow. Piaseczno.

                W roku 1956 po złożeniu egzaminu wstępnego rozpocząłem naukę w Studium Nauczycielskim w Toruniu. Po ukończeniu w/w studium(1958) zostałem zatrudniony jako nauczyciel biologii, geografii i  wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej w Słupnie. Od pierwszych dni pracy w Słupnie związałem się ze Związkiem Harcerstwa Polskiego. Jako instruktor najpierw organizowałem drużynę harcerską, a następnie zostałem wybrany członkiem Rady Hufca w Płocku i komendantem Ośrodka Borowiczki. W ZHP pracuję do chwili obecnej.

                W 1964r. zostałem przeniesiony do pracy w Szkole Podstawowej w Liszynie, gdzie od 10 lat pełnię funkcję kierownika szkoły.

                Posiadam odznaczenia: Brązowy Krzyż Zasługi, Srebrną Odznakę „Za zasługi dla woj. warszawskiego, Odznakę 1000 –lecia,  Brązową Odznakę Honorową LZS.

Część II – c.d. życiorys kontynuowany przez Zofię Tomaszewską – żonę Antoniego (kronika rodziny Tomaszewskich)

                W okresie 1975 -1982 pracował jako zastępca dyrektora Gminnej Szkoły Zbiorczej w Borowiczkach i dyrektor Szkoły Podstawowej w Święcieńcu. W pamięci uczniów zapisał się jako świetny nauczyciel, dobry organizator i gospodarz. Do dziś ciepło i serdecznie wspominają go mieszkańcy Liszyna i Wykowa. Szkoła w Liszynie za jego rządów należała do najpiękniejszych w powiecie płockim. Dużo serca wkładał w krzewienie sportu na wsi. Jego wychowankowie osiągali znaczące sukcesy sportowe. Całym sercem oddany był pracy w Związku Harcerstwa Polskiego.

                Antoni zmarł nagle 14 lipca 1982r. w wieku 47 lat. Przyczyną śmierci był rozległy wylew. Poważnie chorował od 1975r. Wtedy miał pierwszy zawał serca. Ze szpitala wypisał się na własne żądanie. Nie chciał się leczyć i twierdził, ze jest zdrowy. Wypalał dziennie co najmniej 40 papierosów. Antoni przejmował się na wyrost, dążył do perfekcji.

                Był bardzo dobrym ojcem. Kochał dzieci całym sercem. Gotów był dla nich poświęcić wszystko. Po urodzeniu Leszka szalał z radości. Kupował mu piękne zabawki. Gdy zorientował się, że jest uzdolniony muzycznie, kupił mu mały akordeonik. Zapisał synka do ogniska muzycznego w Płocku. Dwa razy w tygodniu woził go na lekcje. To było duże poświęcenie. Najpierw trzeba było przejść odcinek Liszyno – Słupno okropnej polnej drogi, potem stać na przystanku autobusowym w Słupnie i dojechać PKS  do Płocka. I znów powrót do domu. Tosiek dbał o rodzinę . Wiedziałam, ze w trudnych sytuacjach zawsze mogę na niego liczyć.

Część III – wspomnienie…

                Kiedy mój Tata stanął za bramą ciszy miałam 14 lat. Dziś, pisząc te słowa, staje mi przed oczyma obraz pasjonata. Całą swoją charyzmę oddał edukacji wiejskich dzieci. Tworzył drużyny harcerskie, dzięki którym szkolna dzieciarnia odkrywała smak przygód. Wszystkie wakacje to czas kolonii i obozów harcerskich. Był lubiany przez wychowanków. Myślę, że dlatego, że był szczery. Jak się złościł, bo przecież miał choleryczny i niepokorny charakter to krążyła opowieść, że nikt nie pojawiał się na korytarzach. Jednak wszystkie dzieci te z domu dziecka i te szkolne i te z drużyny wiedziały, że zawsze stanie po ich stronie. W tych trudnych, szarych czasach jego wychowankowie jeździli na wycieczki, obozy i poznawali Polskę. Ja oczywiście również, bo przecież życie mojego domu i praca nauczyciela –instruktora to było jedno. Czasem chyba byłam nawet zazdrosna, kiedy rodzice toczyli długie rozmowy o innych dzieciakach dotyczące ich losów.

                W 2004 roku uczestniczyłam wraz moją Mamą  w uroczystości 40 – lecia Szkoły Podstawowej w Liszynie.  Ogromne wzruszenia. Mój ojciec i pokolenia uczniów utrwalone w kadrach. Spotkania z wychowankami tak ciepło go wspominającymi. I spacer po szkolnym wale, gdzie tak szczęśliwie spędziłam pierwsze lata dzieciństwa.

                Wspominam go jako ojca, który budził we mnie ciekawość świata. Nauczył tego, że w życiu warto o coś walczyć i się nie poddawać. Zasad, których nie należy przekraczać. Że nie warto iść za tłumem, kiedy czujesz inaczej….

 Mam 52 lata. Podobnie jak mój Tato budowałam szkołę. Tak jak jemu zależało mi, aby była wyjątkowa. Tak jak on, przeżyłam wiele wspaniałych chwili w Związku Harcerstwa Polskiego. Dziś rozumiem, że nawet jeśli los nie zawsze sprzyja, masz wokół siebie ludzi, którzy związani wspólnymi pasjami i wartościami tworzą świat wspomnień, dzięki którym nasza mała cząstka zostaje.

Antoni – Tosiek – Antek jest pochowany na przepięknym słupieńskim cmentarzu odwiedzany przez wychowanków w dniu 1 Listopada. Miałam wyjątkowego Ojca.

Izabela Tomaszewska – córka – również harcerka